już płyt. Ułożyły je na widoku przed swoim blokiem, na kupie, żeby później zrobić z nich dojazd. - Nie wiedziałyśmy, że to coś złego. Jak się miały marnować, to lepiej niechby była droga - mówi dziś Helena Babiracka, od prawie 40 lat przewodniczącą Koła Gospodyń Wiejskich, we wsi autorytet. Ktoś jednak dał cynk policji. <br>- Przyjechali, pospisywali wszystkich. Zaczęli zaglądać do szopy, do chlewika. Nawet w mieszkaniu szukali tych płyt. A przecież my nie chciałyśmy ich sprzedać - tłumaczy Urszula Babiracka, synowa Heleny.<br><br><tit>Porasta je trawa</><br><br>Kiedy sprawa miała trafić do sądu, blok wysłał delegację do Agencji Własności Rolnej (ona przejęła mienie pegeerów), żeby wycofała