Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
dzieje. Dowiedzieliśmy się, że osiadł wraz z Teklą w Kazaniu, gdzie pracuje jako mechanik na statkach Wołżsko-Kamskiej Żeglugi.

Ach, jak to daleko od Lublina!

Pewnego wieczoru, gdy przewlekła plucha zwiastowała bliskość jesieni, siedzieliśmy z Gawlikięm przy herbacie. Po szybach spływały krople deszczu, buczał prymus, dzwoniła i podskakiwała pokrywa na czajniku. Nagle ktoś zapukał. Ojciec otworzył drzwi i ujrzeliśmy Jurczenkę. Radość nasza nie miała granic.

Gawlik wycofał się dyskretnie, a Jurczenko zaczął krążyć po naszym pokoiku mówiąc głośno i bezładnie o wszystkim naraz.

- Co to znaczy, Stanisławie Bernardowiczu? Co pan tu robi? Rozmawiałem z Kociubińskim, z Piotrowskim... Wszystko jest już postanowione
dzieje. Dowiedzieliśmy się, że osiadł wraz z Teklą w Kazaniu, gdzie pracuje jako mechanik na statkach Wołżsko-Kamskiej Żeglugi.<br><br>Ach, jak to daleko od Lublina!<br><br>Pewnego wieczoru, gdy przewlekła plucha zwiastowała bliskość jesieni, siedzieliśmy z Gawlikięm przy herbacie. Po szybach spływały krople deszczu, buczał prymus, dzwoniła i podskakiwała pokrywa na czajniku. Nagle ktoś zapukał. Ojciec otworzył drzwi i ujrzeliśmy Jurczenkę. Radość nasza nie miała granic.<br><br>Gawlik wycofał się dyskretnie, a Jurczenko zaczął krążyć po naszym pokoiku mówiąc głośno i bezładnie o wszystkim naraz.<br><br>- Co to znaczy, Stanisławie Bernardowiczu? Co pan tu robi? Rozmawiałem z Kociubińskim, z Piotrowskim... Wszystko jest już postanowione
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego