kołnierz, na którym błyszczały cztery złote paski. Co u innego <br>mogło być dumą, u Teofila było hańbą; nie miał prawa do tej pysznej dekoracji. <br>"Trzy dwóje jak dzwon", według zagadkowej metafory ojca, widniały w księdze <br>klasyfikacji, gdy radca dworu, wiedziony instynktownym niepokojem, zjawił się <br>w gabinecie dyrektora Zubrzyckiego. Przez jakie czary zmieniły się one w trójki, <br>o tym zapewne nigdy się nie dowie. Było mu to obojętne. Czy to nie śmiech stroić <br>człowieka w sztubacki mundur, gdy jego serce jest dorosłe i krwawi, a dusza <br>ma tysiąc lat?<br> Starym natomiast ubywało wieku z każdą stacją. Spuścili z rzemienia okno, starali <br>się