Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
Polina to czarownica... Gdybym wierzył w Boga i w świętych, tak jak Wania, na pewno nie dałbym się zaczarować. Dopóki panna Kazimiera mieszkała z nami i modliła się dwa razy dziennie, czary nie imały się naszego domu.

Przyłapywałem się na tych myślach i dziwiłem się ich niedorzeczności.

Jaka czarownića? Jakie czary? Po prostu - Polina...

"Hier ist der Dieb..." wołał nauczyciel niemieckiego Jungmann, kończąc czytankę o szpaku ukrytym w kieszeni małego złodzieja.

Słowa te dobiegały jakby z drugiego pokoju. Szturchnięcie Łóbanowa przywoływało mnie do rzeczywistości i wtedy okazywało się, że Jungmann już po raz drugi zwraca się do mnie, żebym przetłumaczył czytankę
Polina to czarownica... Gdybym wierzył w Boga i w świętych, tak jak Wania, na pewno nie dałbym się zaczarować. Dopóki panna Kazimiera mieszkała z nami i modliła się dwa razy dziennie, czary nie imały się naszego domu.<br><br>Przyłapywałem się na tych myślach i dziwiłem się ich niedorzeczności.<br><br>Jaka czarownića? Jakie czary? Po prostu - Polina...<br><br>"Hier ist der Dieb..." wołał nauczyciel niemieckiego Jungmann, kończąc czytankę o szpaku ukrytym w kieszeni małego złodzieja.<br><br>Słowa te dobiegały jakby z drugiego pokoju. Szturchnięcie Łóbanowa przywoływało mnie do rzeczywistości i wtedy okazywało się, że Jungmann już po raz drugi zwraca się do mnie, żebym przetłumaczył czytankę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego