zwalił się na niego jak wór zboża i<br>przekonywał go, bucząc mu swoim basem prosto w ucho, że on Bogiem a<br>prawdą to nigdy takiej prawdziwej złości na Pawlaków nie miał. Zdaje<br>sobie wszak sprawę, że Jaśko, co go kosą po żebrach przejechał, młody<br>był i ojcowskiej woli posłuszny. Ale czas nie stoi w miejscu, teraz<br>Kacper - ojciec Kaźmierza i Jaśka - na krużewnickim cmentarzu został,<br>oni przeszli istny potop i wędrówkę ludów, żeby wreszcie zmądrzeć i<br>skończyć te <orig>hańdry-mańdry</>...<br> - <orig>żeb'</> gęby darmo nie studzić, to powiem ja tobie, Kaźmierz, że oba<br>my podurnieli z tej biedy. Zgrzeszył ja, miedzę waszą