Typ tekstu: Książka
Autor: Jasieński Bruno
Tytuł: Palę Paryż
Rok wydania: 1974
Rok powstania: 1929
ukazali się dwaj czerwonogwardziści, niosący coś na rozpostartym jak nosze płaszczu .
Tłum pochylił się naprzód.
Na płaszczu leżał człowiek, z przymkniętymi oczyma, z odrzuconą w tył głową. W miejscu, gdzie powinny były znajdować się nogi, miał ochłap skrwawionej galarety.
Tłum odsłonił głowy i rozstąpił się w milczeniu. Przez improwizowany szpaler czerwonogwardziści przenieśli towarzysza Lavala do narożnej apteki. Zakotłowało.
* W białym szpitalu, przejściem między łóżkami, szło czterech ludzi w błękitnych płaszczach żołnierskich. Prowadzący ich sanitariusz zatrzymał się przy jednym z łóżek.
- To tu, towarzyszu dowodzący.
Towarzysz Lecoq pochylił się nad posłaniem. Powieki rannego, na które padł cień, drgnęły, zatrzepotały jak płomyk, co
ukazali się dwaj czerwonogwardziści, niosący coś na rozpostartym jak nosze płaszczu &lt;page nr=257&gt;.<br>Tłum pochylił się naprzód.<br>Na płaszczu leżał człowiek, z przymkniętymi oczyma, z odrzuconą w tył głową. W miejscu, gdzie powinny były znajdować się nogi, miał ochłap skrwawionej galarety.<br>Tłum odsłonił głowy i rozstąpił się w milczeniu. Przez improwizowany szpaler czerwonogwardziści przenieśli towarzysza Lavala do narożnej apteki. Zakotłowało.<br>* W białym szpitalu, przejściem między łóżkami, szło czterech ludzi w błękitnych płaszczach żołnierskich. Prowadzący ich sanitariusz zatrzymał się przy jednym z łóżek.<br>- To tu, towarzyszu dowodzący.<br>Towarzysz Lecoq pochylił się nad posłaniem. Powieki rannego, na które padł cień, drgnęły, zatrzepotały jak płomyk, co
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego