Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
coś ładnego w jakichś cieplejszych, wesołych odcieniach. Ale bieg wypadków pokrzyżował te beztroskie plany. "L'homme propose et le Dieu dispose" - jak zwykła mawiać panna Aillot.

Gdy przyjechaliśmy do Nowych Sokolników, na stacji czekał na nas ojciec i Wala Kisłowa. Sinicyn wybiegł na peron, a potem w bufecie otworzył na naszą cześć butelkę szampana. Wystrzelił korek i wszyscy musieliśmy pić ten kwaskowy trunek.

Nazajutrz zjawiła się delegacja z depo. Przyszedł Frołow, Gusiew i Romaniuk. Ojciec udał się z nimi do depo.

Stiebłowowie mieszkali obok nas, w dawnym domu Kawryginów. Dom z drugiej strony, w którym mieśzkał dawniej Jurczenko, zajmował teraz nowy zastępca
coś ładnego w jakichś cieplejszych, wesołych odcieniach. Ale bieg wypadków pokrzyżował te beztroskie plany. "L'homme propose et le Dieu dispose" - jak zwykła mawiać panna Aillot.<br><br>Gdy przyjechaliśmy do Nowych Sokolników, na stacji czekał na nas ojciec i Wala Kisłowa. Sinicyn wybiegł na peron, a potem w bufecie otworzył na naszą cześć butelkę szampana. Wystrzelił korek i wszyscy musieliśmy pić ten kwaskowy trunek.<br><br>Nazajutrz zjawiła się delegacja z depo. Przyszedł Frołow, Gusiew i Romaniuk. Ojciec udał się z nimi do depo.<br><br>Stiebłowowie mieszkali obok nas, w dawnym domu Kawryginów. Dom z drugiej strony, w którym mieśzkał dawniej Jurczenko, zajmował teraz nowy zastępca
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego