i lat, wieczności przeświecającej przez szczeliny nieba.<br>- Jak chcecie, to idźcie. Ja spadam - otrząsnął się z zamyślenia.<br>Zostawił ich, trochę zaskoczonych, trochę obojętnych, przyssanych do barierek wiaduktu niczym ślimaki do wiszącego tuż nad ziemią liścia. Chciał być już w domu. Zasnąć.<br>Droga do domu o takiej porze niebezpieczna jest! Kiedy człowiek zanurzy się w nocne życie Zatorza, zresztą, nie tylko Zatorza, w ogóle miasta jako zbiorowiska ludzi nieśpiących, ogarnia go zgadywanka: co czai się za następnym rogiem? Kto wyjdzie z bramy i poprosi o ogień? Minąwszy pab "Cepelin", wciśnięty między sklepy nowo wybudowanego pasażu, wszedł Zygmunt na ścieżkę nocnych fantomów, wyzierających