nie do przezwyciężenia.<br> Chodzi o to, że zarówno nadbrzeżne tereny, a tu liczy się każdy cal, jak i wody przybrzeżne, od niepamiętnych czasów prawnie należą do rybaków - żywicieli Japonii. Ci zaś wałęsających się jachtów wcale nie uważają za potrzebne, obawiając się, że mogą zniszczyć sieci, łowić na własną rękę i czort wie jeszcze co. Snobizm, nieobcy Japończykom, każe wprawdzie milionerom posiadać jachty, ci zaś oczywiście nie mają problemów finansowych. Jeśli jednak chcecie zobaczyć, co znaczą prawdziwe kłopoty, zapytajcie któregoś z żeglarzy entuzjastów, najlepiej członków studenckiego klubu żeglarskiego. Przysłowiowa puszka Pandory wyda się wam niczym w porównaniu z ich zmartwieniami.<br> Yokohama Shimin