do tego człowieka, mówił źle po polsku, mazurzył, ale można go było zrozumieć. <br>Powiedział im, że maszyny są w lepszym stanie niż by się wydawało na oko, oczywiście pewne części należałoby wymienić, inne, brakujące - zdobyć, ale to nie jest żadna filozofia. Cegielnia pracowała przez całą wojnę, stanęła dopiero pod koniec czterdziestego piątego roku, kiedy jej właściciel wyjechał do Niemiec. Pan Kranz, bardzo porządny człowiek, nie chciał stąd wyjeżdżać, czekał do ostatniej chwili. Więc naprawdę te maszyny są w dobrym stanie, gorzej, że rozszabrowano instalacje elektryczne. No i wystarać się o papier na uruchomienie fabryczki będzie trudno. Już był ktoś, kto chciał