jednej misce wody, bez soli, nie było to smaczne. Zanosiło się na coś niedobrego, ponieważ otaczało nas coraz więcej SS-manów i <orig>volkszturmistów</>. W trzecim dniu naszego pobytu na bagnach, ogłoszono zbiórkę i wyprowadzono nas na drogę, a tu stało kilka ciężarówek szwajcarskiego Czerwonego Krzyża, otrzymaliśmy po małej paczce na czterech więźniów. W paczce była puszka konserwy wołowej, czekolada, margaryna, kawa, herbata, cukier, rodzynki i herbatniki. Zauważyliśmy, że ciężarówki nie odjechały po rozdaniu paczek, widocznie zorientowali się, że Niemcy mieli zamiar zakończyć nasz ewakuacyjny "marsz śmierci" w tych bagnach. W tym samym dniu ustawiono kolumny marszowe i wyprowadzono nas na przyzwoitszą