Typ tekstu: Książka
Autor: Szpotański Janusz
Tytuł: Zebrane utwory poetyckie
Rok wydania: 1990
Lata powstania: 1951-1989
ciszy,
jaką wywołał Bonjy nietakt,
zobaczył ją, znów nieodparcie
go pociągnęła ta kobieta.
Przez profesorskie roztargnienie
biorąc chwilowe podniecenie
za przejaw prostej męskiej siły,
zbliżył się do niej z galanterią
i, chcąc dowcipny być i miły,
rzekł do niej, nadrabiając gestem:
Pani pozwoli, Stossem jestem!
Bonja, choć tęgo miała w czubie,
pojęła, że zrobiła faux pas,
nie chcąc więc zrażać sobie chłopa,
rzekła z prostotą: Tak, to lubię!
Bądź pan tak dobry, filozofie,
i usiądź przy mnie tu, na sofie!
Zadała tym niezłego szyku.

Kiedy szła z Levym do mieszkania,
mówiła czule: Ty karliku,
odwiedzić mi cię skromność wzbrania,
lecz trudno
ciszy,<br>jaką wywołał Bonjy nietakt,<br>zobaczył ją, znów nieodparcie<br>go pociągnęła ta kobieta.<br>Przez profesorskie roztargnienie<br>biorąc chwilowe podniecenie<br>za przejaw prostej męskiej siły,<br>zbliżył się do niej z galanterią<br>i, chcąc dowcipny być i miły,<br>rzekł do niej, nadrabiając gestem:<br>Pani pozwoli, Stossem jestem!<br>Bonja, choć tęgo miała w czubie,<br>pojęła, że zrobiła faux pas,<br>nie chcąc więc zrażać sobie chłopa,<br>rzekła z prostotą: Tak, to lubię!<br>Bądź pan tak dobry, filozofie,<br>i usiądź przy mnie tu, na sofie!<br>Zadała tym niezłego szyku.<br><br>Kiedy szła z Levym do mieszkania,<br>mówiła czule: Ty karliku,<br>odwiedzić mi cię skromność wzbrania,<br>lecz trudno
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego