Typ tekstu: Książka
Autor: Kowalewski Włodzimierz
Tytuł: Powrót do Breitenheide
Rok wydania: 1998
Rok powstania: 1997
gooolf!
Podeszli do kamiennej balustrady. W ogrodzie na dany znak pojawiło się sześć czarnych fraków, w piaskowym świetle słońca zachodzącego za las błysnęły pudła instrumentów. Wszyscy zaniemówili. Dyrygent uniósł batutę i popłynęła melodia surowa, chłodna, połyskliwa i twarda jak zimowy poranek. Chabot poznał muzykę, był to koncert Sibeliusa.
Patrzył na czubki sosen tknięte czerwienią, na spokojną taflę jeziora. "Teraz wiem, skąd się wziął pruski błękit" - przyszło mu do głowy, gdy porównywał wodę i wieczorne niebo.

Bernardette i Huber, nie zauważeni, oddalili się boczną ścieżką, dochodząc do miejsca, gdzie zza rozrośniętych krzewów nie było prawie słychać wiolonczeli i skrzypiec.
- Pani musi być
gooolf!<br>Podeszli do kamiennej balustrady. W ogrodzie na dany znak pojawiło się sześć czarnych fraków, w piaskowym świetle słońca zachodzącego za las błysnęły pudła instrumentów. Wszyscy zaniemówili. Dyrygent uniósł batutę i popłynęła melodia surowa, chłodna, połyskliwa i twarda jak zimowy poranek. Chabot poznał muzykę, był to koncert Sibeliusa.<br>Patrzył na czubki sosen tknięte czerwienią, na spokojną taflę jeziora. "Teraz wiem, skąd się wziął pruski błękit" - przyszło mu do głowy, gdy porównywał wodę i wieczorne niebo.<br><br>Bernardette i Huber, nie zauważeni, oddalili się boczną ścieżką, dochodząc do miejsca, gdzie zza rozrośniętych krzewów nie było prawie słychać wiolonczeli i skrzypiec.<br>- Pani musi być
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego