Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
ławki.
Teraz światło zaczęło migotać. Zapalało się i gasło, rozrastało się i nagle, ni stąd, ni zowąd, kurczyło.
Tamten stanął, widać było, że czeka na Zygmunta.
Światło znowu rozbłysło, znajdowało się kilka metrów od Drzeźniaka. "Dobra, albo rybka, albo akwarium" - zadecydował Zygmunt. Albo się obudzi nareszcie, albo zamkną go u czubków. Albo ujrzy od dołu twarz pielęgniarki, albo od góry stół operacyjny z wianuszkiem głów lekarzy. Albo zobaczy foliowy worek od wewnątrz, albo promieniejące oblicze świętego Piotra na wprost. Albo, albo. Postanowił jednak postępować ostrożnie. Nie rzucił się w pogoń, lecz powolutku, krok za krokiem, zaczął przybliżać się do światła. Jakby
ławki.<br>Teraz światło zaczęło migotać. Zapalało się i gasło, rozrastało się i nagle, ni stąd, ni zowąd, kurczyło.<br>Tamten stanął, widać było, że czeka na Zygmunta.<br>Światło znowu rozbłysło, znajdowało się kilka metrów od Drzeźniaka. "Dobra, albo rybka, albo akwarium" - zadecydował Zygmunt. Albo się obudzi nareszcie, albo zamkną go u czubków. Albo ujrzy od dołu twarz pielęgniarki, albo od góry stół operacyjny z wianuszkiem głów lekarzy. Albo zobaczy foliowy worek od wewnątrz, albo promieniejące oblicze świętego Piotra na wprost. Albo, albo. Postanowił jednak postępować ostrożnie. Nie rzucił się w pogoń, lecz powolutku, krok za krokiem, zaczął przybliżać się do światła. Jakby
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego