Aurelii, siedział przy długim stole, pośród rzędów innych dzieci i zapłakanym spojrzeniem spotykał obiektyw. W jednej ręce trzymał obtłuczony, <page nr=80> emaliowany kubek, w drugiej - nadgryzionego pączka. Za jego plecami, na choince, wisiały wycięte z papieru gołąbki pokoju i liczne papierowe szóstki.<br>- To oznaczało, że wszyscy popierają plan sześcioletni - wyjaśniła babcia. - Na czubku choinki - nie widać tu tego, ale tak było, naprawdę - wisiała czerwona gwiazda! - tu babcia zaśmiała się drwiąco, po czym westchnęła: - Nie miał on wesoło, oj nie... Ja pracowałam na kolei, przy rozładunku wagonów, potem zostałam kucharką w stołówce pracowniczej. Najmowałam się też do prania, a on, bidula, albo u sąsiadek