Typ tekstu: Książka
Autor: Ddobraczyński Jan
Tytuł: Święty miecz
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1957
urosło tego wieczoru w głęboki podziw, w zachwyt , w ciepłą serdeczność.
Nie spuszczały oczu z jego twarzy ciemnej i połyskliwej, podobnej do rzeźby
z wypolerowanego kamienia, otoczonej siwawym zarostem, z jego oczu czarnych,
półzakrytych czerwonymi, niby obciętymi nożem powiekami, z jego włosów wijących
się nad szerokim czołem. Cmokały cicho i czule, jak cmoka się do noworodka.
Nie przeszkadzało im, że mężczyzna był brzydki i wyglądał nędznie. Nie potrafił
również mówić pięknie i płynnie jak wędrowni retorzy i filozofowie wykładający
na placach i drogach swą naukę. Jego słowa brzmiały twardo. Zacinał się, pomagał
sobie gestykulacją rąk pokrytych szmatami, spod których wyglądały palce
urosło tego wieczoru w głęboki podziw, w zachwyt , w ciepłą serdeczność. <br>Nie spuszczały oczu z jego twarzy ciemnej i połyskliwej, podobnej do rzeźby <br>z wypolerowanego kamienia, otoczonej siwawym zarostem, z jego oczu czarnych, <br>półzakrytych czerwonymi, niby obciętymi nożem powiekami, z jego włosów wijących <br>się nad szerokim czołem. Cmokały cicho i czule, jak cmoka się do noworodka. <br>Nie przeszkadzało im, że mężczyzna był brzydki i wyglądał nędznie. Nie potrafił <br>również mówić pięknie i płynnie jak wędrowni retorzy i filozofowie wykładający <br>na placach i drogach swą naukę. Jego słowa brzmiały twardo. Zacinał się, pomagał <br>sobie gestykulacją rąk pokrytych szmatami, spod których wyglądały palce
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego