niż siedzenie przy ognisku z kaloryczną puszką piwa i jeszcze bardziej kaloryczną kiełbaską.<br>- Jesteście wreszcie - powitali nas Roszkowie. - To jest Tomcio, to Albercik, a to Jagódka - wskazali trzy małe postacie, kompletnie niezwracające na nas uwagi. - Zaopiekujcie się na chwilę dziećmi, a my zaraz wracamy. No wiecie, opowiedzcie im jakąś bajkę czy coś takiego. <br>Nim zdążyliśmy zareagować, Roszkowie pomachali nam na pożegnanie, wskoczyli z gospodarzami do samochodu i odjechali.<br>- Dzień dobry, dzieci - zagaiłem.<br>Przywódca bandy, pięcioletni Albercik, zlustrował nas niechętnym spojrzeniem i rzucił:<br>- Rodzice mówili, że nas zabawicie.<br>- Oczywiście, że się z wami pobawimy - brnęła najlepsza z żon. - Może w chowanego?<br>- Tacy starzy