Typ tekstu: Książka
Autor: Kowalewski Włodzimierz
Tytuł: Bóg zapłacz!
Rok: 2000
dwa tygodnie i tak wróciłem na bocznicę. Historia powtarzała się parę razy, bicie było coraz dotkliwsze, dopóki dobry los nie przyszedł mi z pomocą. Po prostu - z blaszanej budki zginęły skrzypce, ktoś przyfilował, zwinął je i znikł w sinej dali. Nie pamiętam, ile awantur, ile ciosów mnie to kosztowało, jak długo trwały rodzinne debaty; najważniejsze, że zdecydowali ostatecznie dać mi święty spokój z muzyką. Odetchnąłem, ale długo nie mogłem znieść niczego, co miało linię melodyczną, rytm i harmonię. Nawet w kościele, gdy zagrały organy, zamiast doznawać duchowego ukojenia, widziałem krzyżujące się nade mną klucze wiolinowe, brzuszki bemoli i chorągiewki ósemek. Spokojnie
dwa tygodnie i tak wróciłem na bocznicę. Historia powtarzała się parę razy, bicie było coraz dotkliwsze, dopóki dobry los nie przyszedł mi z pomocą. Po prostu - z blaszanej budki zginęły skrzypce, ktoś przyfilował, zwinął je i znikł w sinej dali. Nie pamiętam, ile awantur, ile ciosów mnie to kosztowało, jak długo trwały rodzinne debaty; najważniejsze, że zdecydowali ostatecznie dać mi święty spokój z muzyką. Odetchnąłem, ale długo nie mogłem znieść niczego, co miało linię melodyczną, rytm i harmonię. Nawet w kościele, gdy zagrały organy, zamiast doznawać duchowego ukojenia, widziałem krzyżujące się nade mną klucze wiolinowe, brzuszki bemoli i chorągiewki ósemek. Spokojnie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego