Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
Można szyć ręcznie jakieś drobiazgi, ale żeby obsłużyć całą żaglownię, to już za dużo!
Zaczyna brakować igieł. Owszem, mam kilka kompletów - niech to Allach ma w swojej opiece. Najmniejsza igła wielkości marspikla czy małego spinakerbomu. Cumy w nie nawlekać. Kontynenty zszywać, nie cienki dakron. Panowie...
Siedzę więc na koi i dźgam. Podobno robię to bardzo śmiesznie. Ile razy zaczynam szyć w obecności Krystyny, zawsze mnie przedrzeźnia. Bardzo to lubię, po prostu zaśmiewam się z jej gestów. Minę ma strasznie srogą, ręce sztywne jak dźwignie, a zamachy bierze przed każdym sztychem półmetrowe. To właśnie mam być ja.
Wciąż przesuwam dalej na wschód
Można szyć ręcznie jakieś drobiazgi, ale żeby obsłużyć całą żaglownię, to już za dużo!<br> Zaczyna brakować igieł. Owszem, mam kilka kompletów - niech to Allach ma w swojej opiece. Najmniejsza igła wielkości marspikla czy małego spinakerbomu. Cumy w nie nawlekać. Kontynenty zszywać, nie cienki dakron. Panowie...<br> Siedzę więc na koi i dźgam. Podobno robię to bardzo śmiesznie. Ile razy zaczynam szyć w obecności Krystyny, zawsze mnie przedrzeźnia. Bardzo to lubię, po prostu zaśmiewam się z jej gestów. Minę ma strasznie srogą, ręce sztywne jak dźwignie, a zamachy bierze przed każdym sztychem półmetrowe. To właśnie mam być ja.<br> Wciąż przesuwam dalej na wschód
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego