Typ tekstu: Książka
Autor: Głowacki Janusz
Tytuł: Rose Café i inne opowieści
Rok wydania: 1997
Rok powstania: 1970
wiedziała o tamtejszych zwyczajach...
- Ale raz spotkała takiego mężczyznę, że jak zdjęła przed nim perukę, to on ani drgnął.
- No chodź...
- Nie mogę, jestem z kimś.
- To niemożliwe: pogrzeb kościelny, żona działacza - tak mówili.
Z boku pomachał mi ten dawny kolega. Próbował z narzeczoną wciągnąć się w tańca la-ba-da.
- Co u ojca? - krzyknął. - Zresztą pogadamy potem.
Uśmiechnął się i otarł pot z szerokiej, zarumienionej twarzy.
- Tańczymy tańca la-ba-da la-ba-da, la-ba-da...,
- Była noc. Budzę się, a tu stoi osoba nade mną, trzyma siekierę w rękach. Miał zadać cios. Szybko pochwyciłem go i odebrałem mu
wiedziała o tamtejszych zwyczajach... <br>- Ale raz spotkała takiego mężczyznę, że jak zdjęła przed nim perukę, to on ani drgnął. <br>- No chodź... <br>- Nie mogę, jestem z kimś. <br>- To niemożliwe: pogrzeb kościelny, żona działacza - tak mówili. <br>Z boku pomachał mi ten dawny kolega. Próbował z narzeczoną wciągnąć się w tańca la-ba-da. <br>- Co u ojca? - krzyknął. - Zresztą pogadamy potem. <br>Uśmiechnął się i otarł pot z szerokiej, zarumienionej twarzy. <br>- Tańczymy tańca la-ba-da la-ba-da, la-ba-da..., <br>- Była noc. Budzę się, a tu stoi osoba nade mną, trzyma siekierę w rękach. Miał zadać cios. Szybko pochwyciłem go i odebrałem mu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego