Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
błogim, słodkim zapomnieniem. Kangur mknął, przenosząc ich ciała, głowy i myśli przez leśną soczystość nocy, a szałet szeri! Mijał przycupnięte przy drodze wsie, niskie domy przysypiające jak kury na grzędzie, a szałet szeri! Wydzierał ciszę okolicznym łąkom, przemykał tasiemką asfaltu przez pola rozłożone pokotem niczym zmęczone ciała olbrzymów, by znowu dać się ponieść drzewom, niedostępnym za dnia leśnym drogom, piaszczystym kolanom wzniesień i podmokłym wąwozom, a szałet szeri!... Skąd Litwini wracali? Z nocnej wracali wycieczki. Gdzie tam! Oni wyruszali na nocną ucieczkę. Uciekali jak uszczęśliwieni dezerterzy! Po cerowanym asfalcie, po wertepach, gliniastych skorupach skwaru, koleinach deszczu, zostawiając daleko w tyle zamazaną łunę miasta
błogim, słodkim zapomnieniem. Kangur mknął, przenosząc ich ciała, głowy i myśli przez leśną soczystość nocy, a szałet szeri! Mijał przycupnięte przy drodze wsie, niskie domy przysypiające jak kury na grzędzie, a szałet szeri! Wydzierał ciszę okolicznym łąkom, przemykał tasiemką asfaltu przez pola rozłożone pokotem niczym zmęczone ciała olbrzymów, by znowu dać się ponieść drzewom, niedostępnym za dnia leśnym drogom, piaszczystym kolanom wzniesień i podmokłym wąwozom, a szałet szeri!... Skąd Litwini wracali? Z nocnej wracali wycieczki. Gdzie tam! Oni wyruszali na nocną ucieczkę. Uciekali jak uszczęśliwieni dezerterzy! Po cerowanym asfalcie, po wertepach, gliniastych skorupach skwaru, koleinach deszczu, zostawiając daleko w tyle zamazaną łunę miasta
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego