zarzewie ognia, sąsiadują z trzech stron jedynie stare drewniane budynki, które stanowiłyby wspaniałą pożywkę dla płomieni. Choć pożar należał do małych (wg fachowej klasyfikacji Straży, liczonej zgodnie z kubaturą ognia), a sama akcja gaśnicza była stosunkowo prosta, nie obeszło się niestety bez niefortunnego wypadku. Podczas przechodzenia z drabiny wozu na dach, jeden ze strażaków zaufał solidnej z wyglądu konstrukcji pokrycia dachowego, (grube ok. metrowej długości deski kładzione á la gont), która niestety okazała się zawodna. Strażak spadł z wysokości ok. 2,5-3 m na beton i silnie potłukł biodro, a co gorsza doznał skomplikowanego, otwartego złamania lewego nadgarstka. Ranny jest