Typ tekstu: Książka
Autor: Radosław Kobierski
Tytuł: Harar
Rok: 2005
stronę kościoła na poranną mszę, jakieś dziecko wyprowadzało psa na spacer.
Nikogo nie mogłem rozpoznać. W niepełnym, niejako wypożyczonym świetle również postaci były niepełne, nieukształtowane do końca, chociaż w tej cząstkowości zawierała się prawda, której wówczas nie umiałem pojąć.
W kościele wreszcie odezwały się dzwony. Głuchy dźwięk niósł się nad dachami domów, dudniły szyby. Kościelny całym ciężarem wieszał się na grubej linie i wprawiał w ruch spiżowy dzwon, który przypominał odwrócony kieliszek z odciętą stopką. Kiedy zwalniał sznur, ciężar dzwonu unosił go do góry, pod samo sklepienie. Wydawało się, że roztrzaska sobie głowę o betonowy strop.
Przyglądaliśmy się temu, pełni podziwu
stronę kościoła na poranną mszę, jakieś dziecko wyprowadzało psa na spacer. <br>Nikogo nie mogłem rozpoznać. W niepełnym, niejako wypożyczonym świetle również postaci były niepełne, nieukształtowane do końca, chociaż w tej cząstkowości zawierała się prawda, której wówczas nie umiałem pojąć.<br>W kościele wreszcie odezwały się dzwony. Głuchy dźwięk niósł się nad dachami domów, dudniły szyby. Kościelny całym ciężarem wieszał się na grubej linie i wprawiał w ruch spiżowy dzwon, który przypominał odwrócony kieliszek z odciętą stopką. Kiedy zwalniał sznur, ciężar dzwonu unosił go do góry, pod samo sklepienie. Wydawało się, że roztrzaska sobie głowę o betonowy strop. <br>Przyglądaliśmy się temu, pełni podziwu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego