wiorst stępiała myśli, napełniała obojętnością, od której serce czerstwiało na wskroś, coraz głębiej - Twardy, ubity śnieg gościńca skrzypiał pod stopami kolumny. Szarpały na wydmuchach ostre, skowyczące wiatry i rozgrzewała na postojach noclegowych wódka, porcjami żołnierskimi wydzielana pomiędzy rekrutów.<br>Siódmego dnia na południe ujrzeli zabudowania Mokotowa. W głębi poszczerbioną linią czerniały dachy i wieże stolicy. Północny powiew nanosił stamtąd strzępy mglistych dymów i poszum odległego zgiełku.<br>Byłaż to ta sama Warszawa - miasto, którego przypomnienie sprzed niewielu miesięcy znaczyło dla Kazimierza: świetność, odświętność, wspaniałość uroczystą - i te nadzieje piękne, łaskawością księcia-ministra Lubeckiego wzbudzone wtedy; nadzieje, aby tak rzec, rzetelność dobrej sprawy potwierdzające