Typ tekstu: Książka
Autor: Wojdowski Bogdan
Tytuł: Chleb rzucony umarłym
Rok wydania: 1975
Rok powstania: 1971
Elijahu mówi z energią:
- Panowie - i stawia blaszankę z zupą na ziemi. - Mam na oku interes. Złoty interes, tylko musicie na mnie polegać. No, jak?
A Ernest swoje:
- Wiecie, co się stało?
Zyga przerywa mu hałaśliwie, rozzłoszczony żałosnym głosem Ernesta : - Bee-e, beczy koza be-ee. Mów, Albinos, co, i daj mi święty spokój. Wisła się pali?
- No, jak?- pyta Elijahu. - Stoi? - Mur - odpowiada Dawid.
A za nim Ernest; a1e widać, że co innego go gnębi. - Mur.
Tak jakoś niewyraźnie. W bramie trwa mrok, cisza, przerwana donośnym ziewnięciem, które uleciało nagle przez otwarte okno; gdzieś blisko jadowicie syczy płonący karbid; Natan Lerch woła kogoś
Elijahu mówi z energią:<br>- Panowie - i stawia blaszankę z zupą na ziemi. - Mam na oku interes. Złoty interes, tylko musicie na mnie polegać. No, jak?<br>A Ernest swoje:<br>- Wiecie, co się stało?<br>Zyga przerywa mu hałaśliwie, rozzłoszczony żałosnym głosem Ernesta : - Bee-e, beczy koza be-ee. Mów, Albinos, co, i daj mi święty spokój. Wisła się pali?<br>- No, jak?- pyta Elijahu. - Stoi? - Mur - odpowiada Dawid.<br>A za nim Ernest; a1e widać, że co innego go gnębi. - Mur.<br>Tak jakoś niewyraźnie. W bramie trwa mrok, cisza, przerwana donośnym ziewnięciem, które uleciało nagle przez otwarte okno; gdzieś blisko jadowicie syczy płonący karbid; Natan Lerch woła kogoś
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego