Typ tekstu: Książka
Autor: Kruszyński Zbigniew
Tytuł: Na lądach i morzach
Rok wydania: 1999
Rok powstania: 1998
w trafice, tytoniem. Matki oskarżały synów w wieku szkolnym o palenie, niesłusznie, bo tylko przesiąkli zapachem. Stefan pojechał i załatwił: zamontowano filtry i klimatyzację, dostali bezpłatne leki i uproszczony tryb przechodzenia na rentę. Więcej, niż się spodziewali. Teraz tam powrócili Niemcy, niczym do Guberni, i z miejsca zwolnili połowę załogi, dając jednorazowe odprawy, do wysokości trzech pensji. Co na to związki? Nie ma ekstramocnych.
Wkrótce potem przyszedł pierwszy zawał. Jeszcze nie tak bardzo rozległy. Wyjechaliśmy do Konstancina, niestety, nie na antypody. Przyjeżdżali osobiście, kiedy tylko przestawaliśmy odpowiadać na telefony. Oddani współpracownicy. Zamykali się z nim w pokoju. Słyszałam - już przytłumione - głosy
w trafice, tytoniem. Matki oskarżały synów w wieku szkolnym o palenie, niesłusznie, bo tylko przesiąkli zapachem. Stefan pojechał i załatwił: zamontowano filtry i klimatyzację, dostali bezpłatne leki i uproszczony tryb przechodzenia na rentę. Więcej, niż się spodziewali. Teraz tam powrócili Niemcy, niczym do Guberni, i z miejsca zwolnili połowę załogi, dając jednorazowe odprawy, do wysokości trzech pensji. Co na to związki? Nie ma ekstramocnych.<br>Wkrótce potem przyszedł pierwszy zawał. Jeszcze nie tak bardzo rozległy. Wyjechaliśmy do Konstancina, niestety, nie na antypody. Przyjeżdżali osobiście, kiedy tylko przestawaliśmy odpowiadać na telefony. Oddani współpracownicy. Zamykali się z nim w pokoju. Słyszałam - już przytłumione - głosy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego