Typ tekstu: Książka
Autor: Tulli Magdalena
Tytuł: W czerwieni
Rok: 1998
gospodzie, podrzucając chłopca od aptekarza aż pod sufit. - Niech żyje!
Zgnębiony, bo go aptekarz wyrzucił z roboty za podpijanie spirytusu, doznał pocieszenia. Na kliszach można było rozpoznać każdy sklepik. Tu i ówdzie w drzwiach unosiły się półprzezroczyste, bezcielesne postaci sklepikarzy z rękami założonymi na brzuchu. Oko ludzkie jest niedoskonałe, łatwo daje się zwodzić pozorom, klisze widzą lepiej. Jeśli przez ciało kupca prześwieca framuga i napis na szybie, cóż to może znaczyć?
- Wszystko jasne - mówili mężczyźni z okutymi laskami, przechadzający się po ulicy. - Klisze nie kłamią.
Porobili na murach kredowe znaki, by w godzinie wyrównania rachunków poprowadziły ich pod właściwe adresy. Raz po
gospodzie, podrzucając chłopca od aptekarza aż pod sufit. - Niech żyje!<br>Zgnębiony, bo go aptekarz wyrzucił z roboty za podpijanie spirytusu, doznał pocieszenia. Na kliszach można było rozpoznać każdy sklepik. Tu i ówdzie w drzwiach unosiły się półprzezroczyste, bezcielesne postaci sklepikarzy z rękami założonymi na brzuchu. Oko ludzkie jest niedoskonałe, łatwo daje się zwodzić pozorom, klisze widzą lepiej. Jeśli przez ciało kupca prześwieca framuga i napis na szybie, cóż to może znaczyć? <br>- Wszystko jasne - mówili mężczyźni z okutymi laskami, przechadzający się po ulicy. - Klisze nie kłamią.<br>Porobili na murach kredowe znaki, by w godzinie wyrównania rachunków poprowadziły ich pod właściwe adresy. Raz po
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego