Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
zatrzymując się dopiero przy rosnących na placu topolach. Usiadł w ich cieniu, opierając się o chłodny pień.
Towarzysze Magwera rozdzielili się. Jeden usiadł obok chłopaka, drugi stanął przy straganach, trzeci ruszył ku studni. Tak, jak ustalili wcześniej.
- Połuuudnie!
- Połuuudnie!
Krzyk głosicieli wzbił się ponad gwar tłumu, równocześnie od strony Gorczem dał się słyszeć jednostajny, przeciągły jęk trombit. Ban zaczynał obchód wałów.
Ten dźwięk zaniepokoił psy, poderwały się gwałtownie, rozglądając i węsząc, któryś zaszczekał, jednak po chwili znów położyły się na gorącym piasku.
Tylko czarny kundel stał dalej, patrząc na Magwera.
Chłopak też patrzył na psa. Sięgnął ręką do przewieszonej przez ramię
zatrzymując się dopiero przy rosnących na placu topolach. Usiadł w ich cieniu, opierając się o chłodny pień.<br>Towarzysze Magwera rozdzielili się. Jeden usiadł obok chłopaka, drugi stanął przy straganach, trzeci ruszył ku studni. Tak, jak ustalili wcześniej.<br>- Połuuudnie!<br>- Połuuudnie!<br>Krzyk głosicieli wzbił się ponad gwar tłumu, równocześnie od strony Gorczem dał się słyszeć jednostajny, przeciągły jęk trombit. &lt;orig&gt;Ban&lt;/&gt; zaczynał obchód wałów.<br>Ten dźwięk zaniepokoił psy, poderwały się gwałtownie, rozglądając i węsząc, któryś zaszczekał, jednak po chwili znów położyły się na gorącym piasku.<br>Tylko czarny kundel stał dalej, patrząc na Magwera.<br>Chłopak też patrzył na psa. Sięgnął ręką do przewieszonej przez ramię
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego