nam się bez problemów, bo Pawełek właśnie sobie przedawkował i był mało komunikatywny. Przeważnie leżał na meksykańskim materacyku, między swoimi spawarkami i częściami ruchomych figur Chucka, i jęczał: - Mamo. O, mamo. O, Jezu. - I tak parę dni. Ja przez ten czas przychodziłam i wychodziłam, zostawiałam drzwi przymknięte, bo mi nie dał kluczy... Ale wreszcie Pawełek się pozbierał i wyruszyliśmy jego szlakiem przez Alphabet City.<br>- Skąd taki Pawełek? <br>Pawełek, Pawełek. Z Pawełkiem poznaliśmy się w liceum ogólnokształcącym. Tam. Skorupy jesteśmy, tak w ogóle, ktoś pierdolnął glinianym garnkiem i nas rozsypało. Nie lubiłam Pawełka, ale znaliśmy się w każdym razie, i dół Manhattanu