przenieść się z imprezą do klubu, bo w takim zwykłym bloku o tej porze nie można za głośno słuchać muzyki. To jest normalny klub młodzieżowy, a nie jakaś tam speluna, w dodatku znajduje się niedaleko i wujek się zgodził. Ponieważ jednak obiecał, że mnie i Agnieszkę odwiezie do domu, więc dał mi swój telefon komórkowy i powiedział, że za godzinę zadzwoni do mnie. Miał później podjechać przed klub swoim samochodem. Tylko że my do tego klubu w ogóle nie dotarliśmy!</><br>Joanna T., siostra cioteczna Moniki R.: <q>- Szliśmy grupą, było nas kilkanaście osób, jedni chodnikiem, inni częścią jezdni, bo o tej porze