Typ tekstu: Książka
Autor: Gałczyński Konstanty Ildefons
Tytuł: Poezje
Rok wydania: 1994
Lata powstania: 1928-1953
wszystko,
a świeca - biedna babcia uwięziona w kloszu,
wiatrowi na pośmiewisko;

więc gdy on szedł werandą, woniejący, komiczny,
cały w ironiach, w półtonach,
to lampa na kroksztynie, na łańcuchu, pod liśćmi
kołysała się jak podchmielona,

gubiąc światełka różne. Tak promień za promieniem
cały winograd oplótł,
a gdy wiatr blask pchnął dalej, stał się jednym promieniem
promieniejący ogród.

I ujrzałem raptownie, ażem się przestraszył,
wiele dziwów za sprawą muzy -
i wdarła się muzyka i noc do serc naszych
jak woda, gdy spuszczą śluzy.

Górą sunęły chmury, wolno, jak wół za wołem,
zasię w blasku stawał bór za borem,
aż zmogły mnie te
wszystko,<br>a świeca - biedna babcia uwięziona w kloszu,<br>wiatrowi na pośmiewisko;<br><br>więc gdy on szedł werandą, woniejący, komiczny,<br>cały w ironiach, w półtonach,<br>to lampa na kroksztynie, na łańcuchu, pod liśćmi<br>kołysała się jak podchmielona,<br><br>gubiąc światełka różne. Tak promień za promieniem<br>cały winograd oplótł,<br>a gdy wiatr blask pchnął dalej, stał się jednym promieniem<br>promieniejący ogród.<br><br>I ujrzałem raptownie, ażem się przestraszył,<br>wiele dziwów za sprawą muzy -<br>i wdarła się muzyka i noc do serc naszych<br>jak woda, gdy spuszczą śluzy.<br><br>Górą sunęły chmury, wolno, jak wół za wołem,<br>zasię w blasku stawał bór za borem,<br>aż zmogły mnie te
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego