Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
na tarczę słońca. Zygmunt był już na posterunku - skoncentrowany, badał każdy ruch chmur. Żubrzyce zawisły nad dachem, więc widział doskonale ich gęste, zogromniałe kształty. Co chwila dawało się słyszeć stłumiony pomruk. Przypominało to holiłudzkie sztuczki w stylu sajens fikszyn za milion dolców. Lecz przed oczami Zygmunta odbywało się za zupełną darmochę misterium. Do bólu prawdziwe, do dna źrenic realne i ekstatyczne. Bo widział poczerniałe wymiona żubrzyc, słyszał odgłosy ich zwierzęcej siły i czuł zapach ich ciał.
Zygmunt nie miał zamiaru przegapić takiej okazji. Jak z procy wyskoczył z mieszkania i pobiegł na strych. Przebił się przez kilka sznurów z bielizną, otworzył
na tarczę słońca. Zygmunt był już na posterunku - skoncentrowany, badał każdy ruch chmur. Żubrzyce zawisły nad dachem, więc widział doskonale ich gęste, zogromniałe kształty. Co chwila dawało się słyszeć stłumiony pomruk. Przypominało to holiłudzkie sztuczki w stylu sajens fikszyn za milion dolców. Lecz przed oczami Zygmunta odbywało się za zupełną darmochę misterium. Do bólu prawdziwe, do dna źrenic realne i ekstatyczne. Bo widział poczerniałe wymiona żubrzyc, słyszał odgłosy ich zwierzęcej siły i czuł zapach ich ciał.<br>Zygmunt nie miał zamiaru przegapić takiej okazji. Jak z procy wyskoczył z mieszkania i pobiegł na strych. Przebił się przez kilka sznurów z bielizną, otworzył
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego