Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
za ucho opadające ku obojczykowi włosy.
- Tak? - Słuchała długo, marszcząc stopniowo brwi. - Rozumiem. Zaraz będziemy.
- Co jest? - Kiernacki miał dość rozsądku, by nie pytać, póki nie przerwała połączenia. Zignorowała go. Wcisnęła któryś z numerów pamięci i niemal warknęła do mikrofonu:
- Przed wejście, ale już. - Wstała, zaczęła wkładać kurtkę. - Chyba możemy darować sobie bruderszafty. Drzymalski poszedł na całość. Jak dobrze pójdzie, jeszcze dziś będziemy go mieli. Idziemy.
- A najdroższy koniak? - poskarżył się. Otworzyła usta, szykując się do rzucenia jakiejś ciętej odpowiedzi. W ostatniej chwili zmieniła zamiar.
Podeszła do baru, wyjęła kieliszek z dłoni zaskoczonej kelnerki i wlała w siebie koniak jednym haustem. Krzywiąc
za ucho opadające ku obojczykowi włosy.<br>- Tak? - Słuchała długo, marszcząc stopniowo brwi. - Rozumiem. Zaraz będziemy.<br>- Co jest? - Kiernacki miał dość rozsądku, by nie pytać, póki nie przerwała połączenia. Zignorowała go. Wcisnęła któryś z numerów pamięci i niemal warknęła do mikrofonu:<br>- Przed wejście, ale już. - Wstała, zaczęła wkładać kurtkę. - Chyba możemy darować sobie bruderszafty. Drzymalski poszedł na całość. Jak dobrze pójdzie, jeszcze dziś będziemy go mieli. Idziemy.<br>- A najdroższy koniak? - poskarżył się. Otworzyła usta, szykując się do rzucenia jakiejś ciętej odpowiedzi. W ostatniej chwili zmieniła zamiar.<br>Podeszła do baru, wyjęła kieliszek z dłoni zaskoczonej kelnerki i wlała w siebie koniak jednym haustem. Krzywiąc
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego