Typ tekstu: Książka
Autor: Kruszyński Zbigniew
Tytuł: Na lądach i morzach
Rok wydania: 1999
Rok powstania: 1998
tygodnia na tydzień pogarszał się stan Stefana. Zaczęły mu dolegać duszności. Szedł krokiem spacerowym, noga za nogą, emeryt, a dyszał jak maratończyk po biegu. Stawał, rozluźniał krawat. Lekarze widzieli konieczność operacji polegającej na wszyciu kawałka tętnicy, pobranego z uda, w miejsce niedrożne, wyraźnie widoczne w badaniu kontrastowym. Nie trzeba było dawcy, zabieg miał się dokonać w jednym organizmie. To było warunkiem, bo przecież od nikogo by nie wziął. Odwlekał decyzję, a potem, kiedy się wreszcie zgodził, przesuwał terminy, bo wzywały go obowiązki, coraz bardziej mordercze. Zwlekał tak z miesiąca na miesiąc, przez cały czas pracując. Kiedy wstawałam, był już przy biurku
tygodnia na tydzień pogarszał się stan Stefana. Zaczęły mu dolegać duszności. Szedł krokiem spacerowym, noga za nogą, emeryt, a dyszał jak maratończyk po biegu. Stawał, rozluźniał krawat. Lekarze widzieli konieczność operacji polegającej na wszyciu kawałka tętnicy, pobranego z uda, w miejsce niedrożne, wyraźnie widoczne w badaniu kontrastowym. Nie trzeba było dawcy, zabieg miał się dokonać w jednym organizmie. To było warunkiem, bo przecież od nikogo by nie wziął. Odwlekał decyzję, a potem, kiedy się wreszcie zgodził, przesuwał terminy, bo wzywały go obowiązki, coraz bardziej mordercze. Zwlekał tak z miesiąca na miesiąc, przez cały czas pracując. Kiedy wstawałam, był już przy biurku
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego