zbrodniarz, co w błysk noża zachował swą wiarę,<br>Zdoła tutaj niejedną nadybać ofiarę -<br>I nierządnica, sennym wabiąca pachnidłem, <br>Brwi nabytym w tej karczmie barwi błękitnidłem,<br>By się mizdrzyć do cieniów jakiegoś tłuściocha, <br>Co po śmierci w tych barwach lubieżnie się kocha.<br>I są w karczmie grajkowie, stłoczeni w kapelę,<br>Co dbają o pląs cieniów i o ich wesele,<br>A grają im takiego szczękacza - brzękacza,<br>Że karczma z tancerzami w otchłań się zatacza,<br>I przyźbą przytupując, wstrząsa tłum ich dziki,<br>Aż im w ślepiach migają te krwawe świerszczyki!<br>Jedna tylko za piecem ukryta starucha,<br>Mać pięciorga wisielców - tej wrzawy nie słucha<br>I