brzmią świeżo, chwilami nawet monumentalnie (fragmenty chóralne). Pod względem muzycznym, realizacyjnym nie można płycie niczego zarzucić.<br><br><tit>Slayer<br>"Diabolus in Musica"</><br><br>Kolejny krążek w dorobku jednego z największych zespołów thrash-metalowych, po dezercji Metalliki w rejony muzy spokojniejszej chyba największego. Czwórka amerykańskich muzyków bombarduje swoich fanów regularnie, począwszy od 1983 r. (debiut - "Show no Mercy"), dawką piekielnego grania.<br>"Diabolus" nie przynosi żadnych rewolucyjnych zmian. Slayer niewiele się przejmuje przeobrażeniami w nowej muzyce, gra swoje. Szaleńcze tempo, głos (wrzask!) Toma Arayi, charakterystyczne gitarowe riffy (kompozycje Jeffa Hanemanna), obłąkańcze solówki Kerry Kinga, - wszystko to sprawia, że sympatycy ciężkiego soundu na tej płycie się nie