granic pretensjonalności "PODRÓŻY NA WSCHÓD" Stefana Chazbijewicza wg Hermana Hessego. Trzeba znać granice - jak Łukasiewicz, albo mieć swój dobrze rozpoznany wewnętrzny pejzaż - jak Kolski, by się wybierać w taką podróż. Dużo pustych słów, dużo pustych obrazów, trzy puste postaci (w tym Andrzej Seweryn i Innokientyj Smoktunowski) - dużo jak na jeden debiut. To były filmy, o których chce się coś powiedzieć (był jeszcze bardzo dobry debiut Michała Rosy pt. "GORĄCY CZWARTEK", o którym napiszemy osobno), bo głupio strzępić język, pytając, co komu po filmach Dudziewicza, Szarka, Sokołowskiej, Załuskiego. Ktoś je pchnął do produkcji, ktoś nie wyrzucił do kosza scenariusza. Maszynka produkująca polskie