pocztę, ograniczając się do napisania królowi tego, co cesarz powiedział. W tym czasie przyjechał do Petersburga ks. Repnin. Kiedy, rozmawiając z nim, wspomniałem o poleceniu cesarskim, powiedział, że w obecnej sytuacji nie widzi kraju, w którym król mógłby się spokojnie osiedlić. Przy następnym spotkaniu cesarz zaskoczył mnie nową, zupełnie odmienną decyzją: "Napisałem do króla, zapraszając go do Petersburga". Odpowiedziałem: "A więc Wasza Cesarska Mość zamierza opuścić stolicę?" - "Dlaczegóż to?" - Bo nie wyobrażam sobie, żeby cesarz mógł mieć stale na oczach króla, którego Rosja pozbawiła korony". - "Jeżeli o to chodzi, to od niego będzie zależało, czy będzie mnie chciał widywać, czy nie