groźbę upadku. Dla wolnego rynku natomiast - instytucji<br>bardziej stabilnej niż demokracja - w pierwszym rzędzie oznacza<br>zwiększenie obszarów nędzy. Bieda, takoż połączone z nią bezrobocie są<br>przecież tylko w pewnej mierze odbiciem kondycji gospodarki. W znacznym<br>stopniu są też wynikiem niezrozumienia wolnorynkowych mechanizmów bądź<br>uznania ich za bezosobowe, "zimne", a nawet dehumanizujące siły, w<br>których człowiek nie może się zrealizować bez utraty swojej tożsamości.<br>Zatem, po pierwsze, niemożność lub odrzucenie działania na wolnym rynku<br>nie może prowadzić do społecznej marginalizacji człowieka. I Kościół<br>jest tą właśnie instytucją, która przez głoszenie Ewangelii oraz<br>dawanie czynnego świadectwa powinna tę fundamentalną prawdę reszcie<br>społeczeństwa stale