Typ tekstu: Książka
Autor: Bielecki Michał
Tytuł: Dziewczyna z Banku Prowincjonalnego S. A.
Rok: 1997
znaczy, owszem, zdarzało się... ale bardzo rzadko. Przeważnie pani Kurasińska przyjeżdżała z konwojentami i już tam zostawała.
- Czy dokumenty to potwierdzają?
- Oczywiście.
- Przynajmniej tyle.
Basia weszła z kawą i koniakiem. Z perspektywy fotela jej długie nogi wyglądały jeszcze bardziej ponętnie. Postawiła tacę na stole, pochylając się nad nami i demonstrując dekolt. Było to jedno wielkie wyzwanie erotyczne.
Zręcznie rozkładała filiżanki i kieliszki, a my obaj odruchowo gapiliśmy się na nią aż do chwili, gdy zamknęła za sobą drzwi.
- No - powiedziałem żartobliwym tonem - widzę, że lubi pan niebezpieczeństwa.
- Estetyczne zjawisko, nieprawdaż? - Prochyra nie potrafił ukryć zadowolenia. - Ale najważniejsze, że to świetna sekretarka
znaczy, owszem, zdarzało się... ale bardzo rzadko. Przeważnie pani Kurasińska przyjeżdżała z konwojentami i już tam zostawała.<br>- Czy dokumenty to potwierdzają?<br>- Oczywiście.<br>- Przynajmniej tyle.<br>Basia weszła z kawą i koniakiem. Z perspektywy fotela jej długie nogi wyglądały jeszcze bardziej ponętnie. Postawiła tacę na stole, pochylając się nad nami i demonstrując dekolt. Było to jedno wielkie wyzwanie erotyczne.<br>Zręcznie rozkładała filiżanki i kieliszki, a my obaj odruchowo gapiliśmy się na nią aż do chwili, gdy zamknęła za sobą drzwi.<br>- No - powiedziałem żartobliwym tonem - widzę, że lubi pan niebezpieczeństwa.<br>- Estetyczne zjawisko, nieprawdaż? - Prochyra nie potrafił ukryć zadowolenia. - Ale najważniejsze, że to świetna sekretarka
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego