schodowej, wyścielonej brązowym dywanikiem, panowała popołudniowa cisza. Bezszelestnie wałęsał się duży, brązowy kot. Wzrok profesora padł na obraz w brązowych rzeźbionych ramach, wiszący obok pokoju numer 17. Był to portret ckliwie uśmiechniętej dziewczyny, opartej o brązowe tło. Włosy ciemne, twarz owalna, przyjemna, oczy niebieskie, suknia też niebieska, z szeroko zakrojonym dekoltem. Ani brzydka, ani ładna - zrobił w myśli analizę dziwontologiczną - ale skusiłaby jakiegoś niższego urzędnika ministerstwa.<br>Poszedł dalej. Na trzecim piętrze wyjął klucz, przekręcił w zamku i pchnął brązowe drzwi pokoju numer 39. Zdjął płaszcz i rzucił na łóżko. Stanął przed oknem, z którego widać było tył obdrapanej kamienicy. A jednak