całej przestrzeni widać było rozrzuconą odzież i fragmenty ludzkich ciał. Dostaliśmy takie bloki sytuacyjne, gdzie zaznaczaliśmy to, co znaleźliśmy. Nieraz spod śniegu wystawała ręka, chwyciło się ją, by wyciągnąć ciało, a tu okazywało się, że nic dalej nie ma... Wszystkie ofiary miały wyrwane nad potylicą czaszki. To podobno od nagłej dekompresji. Podobnie było ze strzępami ubrania, które pozostały na ciałach. Najstraszniejsze były jednak rozrzucone dziecięce zabawki, książeczki, zeszyty...<br><br><tit>Ofiary "na gapę"</><br><br>Identyfikacja ciał odbywała się raczej na podstawie znalezionych dokumentów, gdyż ciała były zbyt mocno zdeformowane. Dopiero podczas rozpoznawania okazało się, że pasażerów jest więcej niż nazwisk widniejących na liście. Jednym