Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 8
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
skróconego rozbiegu, trzeba było przejść przez zwał śniegu, ustawić narty w kierunku rozbiegu trzymając się równocześnie przewieszonej liny. Napaliłem się na ten skok, chciałem uzyskać na rozbiegu jak największą szybkość. Coś poknociłem, że w końcu wystartowałem przy zachwianej równowadze. Błyskawiczna myśl: rany Boskie, nie przewrócić się na rozbiegu. To wystarczyło, dekoncentracja, już próg skoczni, wybijam się za wcześnie. Straszne, lecę zupełnie na głowę. Końce nart dostają zeskoku, jakimś cudem się odchylam, palcami odbijam od zeskoku, zjeżdżam w dół, ale skok jest z upadkiem. Rozpacz, łzy leją mi się po policzkach, co za straszny pech. Przez dwa tygodnie skoków na olimpijskiej skoczni
skróconego rozbiegu, trzeba było przejść przez zwał śniegu, ustawić narty w kierunku rozbiegu trzymając się równocześnie przewieszonej liny. Napaliłem się na ten skok, chciałem uzyskać na rozbiegu jak największą szybkość. Coś <orig>poknociłem</>, że w końcu wystartowałem przy zachwianej równowadze. Błyskawiczna myśl: rany Boskie, nie przewrócić się na rozbiegu. To wystarczyło, dekoncentracja, już próg skoczni, wybijam się za wcześnie. Straszne, lecę zupełnie na głowę. Końce nart dostają zeskoku, jakimś cudem się odchylam, palcami odbijam od zeskoku, zjeżdżam w dół, ale skok jest z upadkiem. Rozpacz, łzy leją mi się po policzkach, co za straszny pech. Przez dwa tygodnie skoków na olimpijskiej skoczni
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego