Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
z senatorem Tito pozostawały niecałe dwie godziny - po czym wyszedł. Ktoś do niego zagadał, zastąpił mu drogę w foyer - Hunt tylko zamachał ręką i z zaciśniętymi ustami wyminął człowieka. Kluł mu się w głowie pewien domysł, czuł to niemal fizycznie, owo szczególne napięcie myśli, zasupłanie skojarzeń - i bojąc się nagłej dekoncentracji i rozproszenia uwagi, bezwzględnie usuwał sprzed oczu i z zasięgu słuchu wszelkie powody ewentualnych dystrakcji. Wyłączył telefon. Odwracał i opuszczał wzrok. Kogoś nawet brutalnie odepchnął. Prawie biegł do wind. Grzyb, Montana, Kleist, zabezpieczenie, czy on coś wie, niby powinien wiedzieć, Grzyb, Grzyb, pełnoindukcyjna Tuluza 10, miał to na końcu języka
z senatorem Tito pozostawały niecałe dwie godziny - po czym wyszedł. Ktoś do niego zagadał, zastąpił mu drogę w foyer - Hunt tylko zamachał ręką i z zaciśniętymi ustami wyminął człowieka. Kluł mu się w głowie pewien domysł, czuł to niemal fizycznie, owo szczególne napięcie myśli, zasupłanie skojarzeń - i bojąc się nagłej dekoncentracji i rozproszenia uwagi, bezwzględnie usuwał sprzed oczu i z zasięgu słuchu wszelkie powody ewentualnych dystrakcji. Wyłączył telefon. Odwracał i opuszczał wzrok. Kogoś nawet brutalnie odepchnął. Prawie biegł do wind. Grzyb, Montana, Kleist, zabezpieczenie, czy on coś wie, niby powinien wiedzieć, Grzyb, Grzyb, pełnoindukcyjna Tuluza 10, miał to na końcu języka
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego