Wacuś. Wspomniał, że był właśnie na wernisażu.<br>Długo w noc nie mogliśmy zasnąć. Nad ranem zdecydowaliśmy, że nie możemy dłużej tak żyć - na marginesie społeczeństwa. Kolejne weekendy zaplanowaliśmy więc z drobiazgową dokładnością. W sobotę wybraliśmy się na Stare Miasto, potem na wystawę malarstwa nowoczesnego w Zachęcie. Niedzielę spędziliśmy w Łazienkach, delektując się śpiewem słowików, karmiąc wiewiórki i słuchając koncertu fortepianowego. Do pełni szczęścia brakowało tylko znajomych. Na nic zdała się nowa suknia mojej żony, którą chciała olśnić panią Wacusiową, a przywieziony z Paryża krawat, którym chciałem zabłysnąć przed panem Roszkiem, smętnie się przekrzywił. Dookoła przechodziły wycieczki szkolne, tłumy Japończyków, ale Roszków