Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Narrenturm
Rok wydania: 2003
Rok powstania: 2002
z oceanu mleka.
- Miast frasować się losem ubogich dziadów - odezwał się znowu demeryt - i przeżywać rozterki moralne, użyłbyś raczej swych talentów celem odnalezienia drogi.
- Słucham?
- Daruj mi miny niewiniątka. Dobrze wiesz, o czym mówię.
Reynevan też uważał, że nawęzy będą nieodzowne, nie zsiadał jednak z konia, zwlekał. Był zły na demeryta i chciał dać mu to odczuć. Koń parskał, chrapał, trząsł łbem, tupał przednim kopytem, odgłos tupania głucho niósł się przez zatopioną w mgle knieję.
- Czuję dym - oświadczył nagle Szarlej. - Gdzieś tu palą ogień. Drwale albo węglarze. U nich wypytamy się o drogę. A twoje magiczne nawęzy zachowamy na lepszą okazję
z oceanu mleka. <br>- Miast frasować się losem ubogich dziadów - odezwał się znowu demeryt - i przeżywać rozterki moralne, użyłbyś raczej swych talentów celem odnalezienia drogi. <br>- Słucham? <br>- Daruj mi miny niewiniątka. Dobrze wiesz, o czym mówię. <br>Reynevan też uważał, że nawęzy będą nieodzowne, nie zsiadał jednak z konia, zwlekał. Był zły na demeryta i chciał dać mu to odczuć. Koń parskał, chrapał, trząsł łbem, tupał przednim kopytem, odgłos tupania głucho niósł się przez zatopioną w mgle knieję. <br>- Czuję dym - oświadczył nagle Szarlej. - Gdzieś tu palą ogień. Drwale albo węglarze. U nich wypytamy się o drogę. A twoje magiczne nawęzy zachowamy na lepszą okazję
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego