sztuczne. Kiedy się kochałam z jednym z nich, cały czas miałam poczucie, że robię to tylko dla niego, że czegoś mi brakuje, że się zmuszam. Tak czułam, ale nic z tego nie rozumiałam. Aż do tego dnia.<br>To była taka piękna impreza, prawdziwe dionizje, no i ten zwariowany pomysł z deptaniem winogron. Bardzo długo nikt nie miał odwagi wleźć do tej kadzi, aż w końcu późnym wieczorem przyszłaś Ty, i tak naprawdę wtedy się zaczęło. A potem byłyśmy całe utytłane w winnym moszczu, rozgniecione owoce miałyśmy we włosach, na całym ubraniu, w butach. Do mnie było bliżej, tylko dwie ulice, więc