Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
i oficerowie opodatkowywali się dobrowolnie na chleb. Trzeba było stworzyć ochronki, sierocińce, szpitale, stołówki. Rozdzielano buty, odzież. Armia stawała się opiekunką. Zosia i jej towarzyszki w mundurach uwijały się od świtu do nocy, służąc bez wytchnienia. Puchły powieki z bezsenności, obrzmiewały zbiegane nogi w Kanie uzbekistańskiej. Najważniejszy był chleb i dezynfekcja. "Nie opychajcie się owocami!" - ostrzegano złaknionych. Na tych, których gwiazda wiodła do tej ziemi szczęśliwości, czyhał tyfus, dur brzuszny, czerwonka i komar, anofelesem zwany, rozsiewca malarii. Złe wieści przychodziły z Guzaru, gdzie wybuchła epidemia, lęgnąca się wciąż na przestrzeniach Uzbekistanu. Przebąkiwano, że Stalin ostrzegał Andersa o tym niebezpieczeństwie południa.
Sławę
i oficerowie opodatkowywali się dobrowolnie na chleb. Trzeba było stworzyć ochronki, sierocińce, szpitale, stołówki. Rozdzielano buty, odzież. Armia stawała się opiekunką. Zosia i jej towarzyszki w mundurach uwijały się od świtu do nocy, służąc bez wytchnienia. Puchły powieki z bezsenności, obrzmiewały zbiegane nogi w Kanie uzbekistańskiej. Najważniejszy był chleb i dezynfekcja. "Nie opychajcie się owocami!" - ostrzegano złaknionych. Na tych, których gwiazda wiodła do tej ziemi szczęśliwości, czyhał tyfus, dur brzuszny, czerwonka i komar, &lt;orig&gt;anofelesem&lt;/&gt; zwany, rozsiewca malarii. Złe wieści przychodziły z Guzaru, gdzie wybuchła epidemia, lęgnąca się wciąż na przestrzeniach Uzbekistanu. Przebąkiwano, że Stalin ostrzegał Andersa o tym niebezpieczeństwie południa.<br>Sławę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego