rękę... - zabełkotał kapłan. - Czy nie oparzona...<br>Cyrulik uśmiechnął się po swojemu, zaciśniętymi ustami, po czym przełożył podkowę do lewej dłoni, a prawą, całkiem zdrową, zademonstrował najpierw kapłanowi, potem zaś, unosząc wysoko, wszystkim. Tłum zaryczał. <br>- Czyja to podkowa? - spytał Regis. - Niech właściciel weźmie ją sobie.<br>Nikt się nie zgłosił.<br>- To sztuczka diabelska! - zawył kapłan. - Tyś sam czarownik albo diabeł wcielony!<br>Regis cisnął podkowę na ziemię i odwrócił się.<br>- Rzućcie więc na mnie egzorcyzmy - zaproponował chłodno. - Wolno wam. Ale sąd boży już się odbył. Słyszałem zaś, że podważanie wyniku ordaliów jest herezją. <br>- Zgiń, przepadnij! - wrzasnął kapłan, wymachując przed nosem cyrulika amuletem i wykonując