Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
harmonogram i uciekam do domu.
Zatrzymała się i stała z niewesołą miną, gniotąc w dłoni jakiś papier.
- No tak... - Przez chwilę szukała odpowiednich słów. - Tylko to trochę... no, wczorajsza sprawa.
- Wczorajsza... - Ziętarski westchnął i pokiwał głową.
- Bo mi ktoś poprzekładał papiery na biurku. - Wzruszyła ramionami, wprawiając obfity biust w miłe dla oka falowanie. - Zresztą taki miał pan wczoraj młyn... nie chciałam głowy zawracać.
- A teraz pani chce.
- Nie, tylko że to... Ci z korespondencji nie wiedzieli, co z tym fantem zrobić - machnęła zrolowanym papierem.
- List? Urzędowy?
- Nie, nie... nawet nie na komputerze pisany.
- To co tu robi? - rozłożył ręce w przesadnym
harmonogram i uciekam do domu.<br>Zatrzymała się i stała z niewesołą miną, gniotąc w dłoni jakiś papier.<br>- No tak... - Przez chwilę szukała odpowiednich słów. - Tylko to trochę... no, wczorajsza sprawa.<br>- Wczorajsza... - Ziętarski westchnął i pokiwał głową.<br>- Bo mi ktoś poprzekładał papiery na biurku. - Wzruszyła ramionami, wprawiając obfity biust w miłe dla oka falowanie. - Zresztą taki miał pan wczoraj młyn... nie chciałam głowy zawracać.<br>- A teraz pani chce.<br>- Nie, tylko że to... Ci z korespondencji nie wiedzieli, co z tym fantem zrobić - machnęła zrolowanym papierem.<br>- List? Urzędowy?<br>- Nie, nie... nawet nie na komputerze pisany.<br>- To co tu robi? - rozłożył ręce w przesadnym
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego